Mało doceniany por. Świetnie zastępuje cebulę, dodaje daniom smaku i pazura. Należy przeprosić pora, co poniżej czynię.
Co bystrzejsi pewnie zauważyli, że nie ma w moim blogu miejsca na masochizm związany z gotowaniem. Tym razem również proponuję ułatwić sobie życie i sięgnąć po gotowy spód do pizzy.
Ciasto rozłożyć na blasze wraz z papierem, który jest w zestawie. ;)
Następnie należy spojrzeć fachowym okiem i wyobrazić sobie, że na tym cieście ma być około 1 - 2 cm farszu. Niestety nie podam dokładnej ilości składników, bo takie dania gotuje się intuicyjnie. I jak się już zacznie tak gotować, to wszystko staje się łatwiejssze.
Pory kroimy w cienkie plasterki. Kroimy ich białą część i kawałek zielonej. Nie przesadzajmy jednak z oszczędnością i przyjmijmy do wiadomości, że w miejscu, gdzie zaczynają się tworzyć oddzielone liście, należy zaprzestać krojenia.
Na patelni lub w rondlu rozpuścić masło (ilość dobrana intuicyjnie, ale spokojnie, na oko to tak mniej niż połówkę kostki. Wrzucić pokrojony por. Smażyć, aż zmięknie. Gdy pory są twarde, podlać wodą i udusić. Doprawić. Dodać sery, które mamy aktualnie na zbyciu w lodówce. Ja miałam topiony śmietankowy i trzy kostki serka kiri. Można każdy inny i będzie dobrze.
Na spód do pizzy wyłożyć trochę przestudzony farsz i piec jak pizze przez 13 - 15 minut w piekarniku rozgrzanym do 220 stopni. Najlepiej z termoobiegiem.
Pokroić na kawałki po wyjęciu.
Podawać na ciepło, na zimno, podgrzane w mikrofalówce.
Obojętnie jak się poda, to jest pyszne!
Smacznego. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz