Dziś wprawdzie czwartek, ale kolejny wpis dotyczący właśnie niedzieli został zainspirowany wczorajszą rozmową ze znajomą właścicielką sklepu która chciała mnie namówić n zakup jakiegoś mięsa. Na informację, ze mięsa nie jadam, zadała mi pytanie: To co pani je w niedzielę na obiad??? :)
No tak. Niedzielny obiad to posiłek szczególny i odkąd pamiętam, zawsze tak było. I w moim domu rodzinnym i w moim obecnym. Przy zabieganym trybie życia jest to często jedyny moment, gdy mamy szansę nakryć stół "jak Bóg przykazał" i siedzieć przy tym stole jedząc bez pośpiechu.
Z czym się kojarzy niedzielny obiad? Mnie się kojarzy z rosołem i biciem schabowych. szczególnie latem, gdy kuchenne okna są otwarte, słychać to walenie tłuczkami w całej okolicy.
Moje niedzielne obiady też staram sie przygotować z większym namaszczeniem niż codzienne. I zaryzykuję stwierdzenie, że niewiele się różnią od tych podawanych w innych domach.
Moja dzisiejsza propozycja dwudaniowego obiadku. :)
1. Wegetariański Rosół. !!!!
Tak, tak. W niedzielę często robię wegetariański rosół, który bardzo niewiele różni się smakiem od tradycyjnego. Zrobiłam kiedyś eksperyment i podałam go znajomym. Nie poznali, że to rosół zupełnie bezmięsny. )
Potrzebna jest oliwa z oliwek (na oliwie gotuję wszystkie zupy i napiszę o tym w kolejnym poscie) i tak zwane rosołowe warzywa.
Do garnka wlewamy trochę oliwy. Nie za dużo, bo będzie za tłuste. Powiedzmy do czterolitrowego garnka 3 - 4 łyżki oliwy. Następnie wrzucamy połówkę cebuli prekrojoną stroną do dołu i kawałek pora. Smażymy, aż się przypieką. Dorzucamy inne warzywa w kawałkach, czyli marchew, pietruszkę, selera i dodajemy przyprawy. Ja uzywam Warzywka, bo jakoś lubię tę przyprawę, chociaż podobno wegetopodobne przyprawy za zdrowe nie są. No trudno, na coś trzeba umrzeć... ;) Można dodać też kawałek włoskiej kapusty, która naszemu rosołowi doda ostrzejszego charakteru.
Mieszając smażymy wszystko w tej oliwie aż warzywa się trochę zeszklą i "puszczą" piękny aromat. Naprawdę w pewnym momencie zapachnie w całej kuchni. :)
Zalewamy wodą i gotujemy na wolniutkim ogniu do czasu, aż warzywa będą miękkie.
Podajemy z makaronem albo z kluskami lanymi czy kładzionymi.
2. II danie:
- ziemniaczki pieczone.
Młode male ziemniaczki nie muszą być obgotowane, ale starsze już tak. Czyli:
Ugotować ziemniaki na półmiękko, odcedzić i poukładać w jakimś naczyniu do zapiekania. Posypać grubą solą morską i ewentualnie jakimiś ziołami. Na przykład tymiankiem.
Wstawić do piekarnika i piec aż będą rumiane.
Do ziemniaczków proponuję
tzatziki (cacyki - jak zwał tak zwał), czyli grecki dip. W internecie jest bardzo dużo przepisow, ale ja robię od zawsze jedną wersję nie wymagającą zbytniego wysiłku. Dość spora porcja:
Dwa ogórki obrać, przekroić wzdłuż i łyżeczką pozbyć się pestek. Zetrzeć je na tarce jarzynowej i ułożyć na sitku, aby odsączyć z wody. Jogurt grecki (inny, rzadszy też trzeba odsączyć z nadmiaru wody, więc lepiej kupić grecki) przełożyć do miski i wcisnąć 1-2 ząbki czosnku, dodać trochę oliwy, soku z cytryny, soli i pieprzu, przełożyć odsączone ogórki i dobrze wymieszać. Wstawić na pół godziny do lodówki.
A co zamiast schabowego? ;)
Proponuję rodzaj
omletu z majerankiem!
Bardzo szybko się robi. W misce rozbełtać jaja (minimum po dwa na głowę). Doprawic na przykład jak ja znowu warywkiem (to chyba jakieś zboczenie!), pieprzem i majerankiem - koniecznie, bo tyle jajek to raczej ciężkie jedzenie, a majeranek nie pozwala tego odczuć.
Wlać na rozgrzaną patelnię. Może być sucha albo spryskana odrobiną oliwy, przykrywamy pokrywką i czekamy. Jak się spód zetnie, to trzeba podważyć łopatką i lekko unieść, aby jajko z góry spłynęło na spód i dosmażyć, a właściwie dopiec.
Alternatywą dla tego prostego omletu może być omlet z duszonymi warzywami. Na przykład z cebulką, papryką i cukinią. Wszystko w kostkę, posmażyć na odrobinie oliwy, podlać wodą i podusić do miękkości, pozbywając się tej wody (podleać małymi porcjami, aby miała szanse wyparować wraz z uduszeniem się warzyw), wbić doprawione jajka i smażyć czy tam piec jak ten powyżej. Wygląda mniej więcej tak:
No i na koniec
sałata.
Dowolny mix sałat umieścić w misce. Posypać pestkami z dyni i słonecznika. Pestki można uprażyć na suchej patelni, ale nie jest to konieczne. Mnie się zwykle nie chce i też smacznie wychodzi. :)
Zalać sosem z oliwy, soku z cytryny, soli, pieprzu. Wymieszać i gotowe.
Ja do takiej sałaty dodaję sobie jogurtu naturalnego. Może to i za dużo. I cacyki i jogurt, ale w niezielę przesyt może chyba być?
No i obiadek gotowy. :) Ziemniaczki polane cacykiem, sałata i trójkącik omletowy.
Nie przemyślałam deseru. Może następnym razem.
Smacznego. :)