Były już boczniaki i zostało ich trochę w lodówce. :)
Gotujemy około 3 l zupy.
3 większe albo 4 - 5 mniejsze dymki oraz kawałek białej części pora kroimy drobno w wrzucamy na oliwę. Czyli nie ma niespodzianki.
Na tym etapie dorzucamy przyprawy. Czyli jak do każdej zupy plus garść majeranku. Jeżeli ktoś lubi, to można dodać liść laurowy i zielę angielskie. Ja ten duet trawię tylko w bigosie i żurku. W innych potrawach mnie strasznie drażni, więc nie dodałam.
Następnie dorzucamy uprzednio startą marchew, pietruszkę i kawałek selera. Nie zaszkodzi też trochę posiekanej natki.
Warzywa smażymy dłuższą chwilę, aby potem krótko się gotowały, by boczniaki się nie rozpadły.
Dorzucić pokrojone w paski boczniaki (powiedzmy ze 20 sztuk) i delikatnie przemieszać przez chwilkę, aby przeszły zapachem warzyw i przypraw.
Zalewamy wodą i gotujemy około 15 minut na wolniutkim ogniu.
Po ugotowaniu grzyby jako cięższe spadają na dno.
I na koniec co?????? Jak śpiewał kiedyś Kabaret OTTO: I zasmażkaaaaaaa :)
Robimy zasmażkę jak w poście o kapuśniaku. Na tę ilość zupy około 3 czubate łyżki mąki.
No i gotowe. Smacznego. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz